Kolejna debata kandydatow GOP, w coraz mniejszym gronie, za nami.
Byla to - moim zdaniem - najlepsza debata do tej pory, jednak pomaga to, ze jest mniej kandydatow, i kazdy ma wiecej czasu i wiecej okazji zeby zabrac glos. Uslyszelismy wiec duzo bardziej szczegolowe odpowiedzi, a takze dyskusje miedzy kandydatami byly zywsze. Tematy poruszane byly te same co zawsze - gospodarka, polityka zagraniczna i sprawy "kontrowersyjne" poruszone przez kandydatow w trakcie kampanii.
Niewatpliwie debata nalezala do Newta Gingricha - jako jedyny dostal "standing ovation", i generalnie jego odpowiedzi wzbudzaly wsrod publicznosci najwiekszy entuzjazm. Niezle wypadl Santorum, on byl glownym atakujacym Mitta, dosc zrecznie wykazal mu kilka niescislosci, oglednie mowiac; inna sprawa, ze byly do rzeczy w sumie nie nalezace ani do najwazniejszych, ani tez nowe. Santorum tez sprawial, bardziej niz zwykle, wrazenie lekko nawiedzonego kaznodziei, szczegolnie kiedy wchodzil w tematy "moralnej odnowy", nie jestem do konca pewny czy to bedzie rezonowac wsrod wszystkich wyborcow.
Miitt Romney nie wypadl najlepiej, ale nie mial tez zadnych wiekszych wpadek, wydaje sie, ze ta debata nie zaszkodzi mu w niczym. Nowina jest, ze obiecal ujawnic swoje zeznania podatkowe (czego nie chcial zrobic).
Ron Paul wyraznie nie byl w najlepszej formie, mial duze tendencje do wpadania w te swoje ciagi myslowe, ktorych logika i sens w kontekscie przedmiotu dyskusji jest chyba jasna tylko dla niego. Odnioslem tez wrazenie, ze publicznosc w Myrtle Beach byla chyba najmniej przyjazna dla niego ze wszystkich publicznosci obecnej na debatach do tej pory.
Rick Perry ani nie zachwycil, ani nie zniechecil, ze wszystkim coraz natretniej powraca pytanie, co on w tym gronie jeszcze robi.
Jeslibym mial zgadywac, jaki wplyw moze miec ta debata na wyniki prawyborow w SC, to na pewno - wsrod niezdecydowanych i niepewnych na dzis swojego wyboru - umocnila ona Gingricha jako najbardziej konkurencyjnego kandydata dla Romney'a, Santorum w sumie nie udalo sie dokonac tej sztuki.
